Pytam się dziewczyno, dlaczego już piąty rok jesteś z człowiekiem, który się o Ciebie nie stara? Dlaczego kolejny rok marnujesz w związku, który nie wnosi żadnej wartości w Twoje życie? Dlaczego z nim jesteś chociaż sama tego nie chcesz? Z jakiego powodu sama się ranisz będąc z kimś kto ciągnie Cię na samo dno?
Mijasz szczęśliwą parę, trzymają się za ręce, śmieją się, nie widzą nikogo
ani niczego poza sobą. No i jak? Napatrzyłaś się już? Stworzyłaś w głowie plan
niemożliwy do zrealizowania? Wpadłaś już w depresję czy jeszcze nie? Wrócisz do
domu i będziesz płakała przy niezwykle ambitnej polskiej komedii romantycznej?
Nie.
Samotność potraktujesz jak szansę na poznanie dokładniej tego, co w Tobie drzemie. Może nie jesteś szczęśliwa ze swoją drugą połówką, może nie masz drugiej połówki, za to masz siebie i to w zupełności wystarczy.
Kolejny samotny, zimny wieczór. Bezchmurne niebo, widać wszystkie gwiazdy, ale
nie masz obok siebie nikogo, kto mocno Cię obejmując, w ciszy, obejrzy z Tobą
te odległe galaktyki.
Nic lepszego nie mogło Cię spotkać! Nikt nie będzie Ci przeszkadzał.
Piekielnie zależy Ci na tych gwiazdach, więc ściągasz z półki zakurzony atlas
nieba, siadasz na łóżku z kubkiem pachnącej herbaty i jesteś już w innym
świecie. Najpierw sprawdzasz czym są te trzy upierdliwe gwiazdy, które dręczą
Cię za każdym razem gdy wychodzisz z domu. Pas
Oriona. Potem zastanawiasz się jak powstają te ciała niebieskie, dlaczego i
w jaki sposób umierają. Doznajesz szoku po przeczytaniu informacji, że NASA
będzie szukać życia, na jednym z księżyców Jowisza. Odkrywasz, że za dwa lata teleskop
Webba znajdzie się 1,5 mln km od Ziemi, aby wyjaśnić jak to wszystko się
zaczęło. Jesteś zafascynowana tajemniczym kosmosem. Nagle odkrywasz, że
wszystko jest ciekawsze od tego człowieka, który przez całą Waszą znajomość nie
dał Ci niczego oprócz powodów do nadmiernego zużycia celulozy. Nagle stał się
nudny. Słusznie zauważasz „kochany, jesteś tylko pyłkiem we Wszechświecie”. Za
to Ty zaczęłaś chłonąć cuda tego mistycznego miejsca.
Samotność nie jest niczym złym. Pozwala na głębsze poznanie siebie, odkrycie nowych pasji, miejsc, zjawisk. Okazuje się, że poszerzyłaś swoją wiedzę, niczego nie żałujesz. On nie jest już kimś najważniejszym, stał się obojętny, bo zainwestowałaś w siebie.
Nie mówię, że w związku nie można mieć zainteresowań. Można, a nawet
trzeba. Problem ze związkiem polega na tym, że osoby trwające w nim, mają
błędne poczucie posiadania już wszystkiego. Zapominają o swojej
indywidualności, wstępują już tylko w liczbie mnogiej.
Ty, Twój czas, Twoje pasje. Dbaj o to wszystko, bo nikt nie zrobi tego
lepiej niż Ty.